Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna www.starakartka.fora.pl
Forum czysto literackie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[Z] The mirror. Rozdział trzeci.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna -> Nika
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 15:02, 09 Maj 2010    Temat postu: [Z] The mirror. Rozdział trzeci.

Demonstruję rozdział trzeci. Very Happy


Czarnowłosa dziewczyna, ubrana w czarne spodnie i buty, wyciągnęła włosy spod kaptura. Ręką skupiła je na swoim prawym ramieniu. Czarny, długi płaszcz zakrywał jej kolana. Nikt z mijających dziewczynę nie był w stanie zauważyć, jaką wartość miał dla niej ten kawałek materiału.
Obok niej przebiegła niska i pulchna dziewczynka, mająca około dziesięć lat. Jej krótkie, czarne włosy podskakiwały równo z krokiem. Trzymała w ręce różowy plecak, pozostała część garderoby była brązowa. Gonił ją starszy mężczyzna, wysoki brunet. W końcu dogonił swą zdobycz, chwycił na ręce i zakręcił się z nią dookoła. Śmiali się głośno, a dziewczynka przytulała i szeptała „Tato, tato”.
Dopiero po chwili Blair zdała sobie sprawę, że to z jej ust wypadł szept, który pomału zmieniał się w rozpaczliwe powtarzanie tak drogiego dla niej słowa. Mężczyzna z dziewczynką jakby się rozpłynęli. Brunetka otarła łzy z policzków i uświadomiła sobie, że to ona biegła. Wyobraźnia płata mi figle, pomyślała.
W tym momencie dołączył do niej szatyn, ubrany w brunatną kurtkę i czarne spodnie. Brązowe adidasy, stojąc obok czarnych martensów, wyglądały bardzo skromnie. Objął ją ramieniem i przytulił jej głowę do swojej piersi. Pogłaskał czule jej włosy i pocałował w czubek czoła. Ruszyli w milczeniu w kierunku autokaru, który miał ich dowieźć do samolotu.
Po kilku minutach siedzieli już na swoich miejscach w gigantycznej maszynie. Blair połknęła tabletkę, która pomagała jej zasnąć i oparła głowę o ramię Jamesa. Zamknęła oczy i starała się nie myśleć o niczym. Jednak sprawa zagadkowej szkoły nie dawała jej spokoju, wciąż myślała dlaczego ona i co będzie tam robiła. James jakby odkrył jej obawy, przytulił do siebie i szepnął:
- Spokojnie. Będę tam z tobą, pamiętaj.
Ona jedynie pokiwała głową i zaczęła odpływać w niebyt.

***

Obudziło ją lekkie potrząsanie. Otworzyła oczy i zobaczyła rozmazaną postać Jamesa. Przetarła oczy po czym spojrzała na swojego przyjaciela. Posłał jej promienny uśmiech.
- Wstawaj, Królewno. Wychodzimy – oznajmił, chwytając ją za rękę.
Dziewczyna ziewnęła, ale wstała posłusznie. Szatyn narzucił na nią płaszcz, kiedy znaleźli się już na zewnątrz. Autobus już czekał, aby zawieźć ich w kierunku lotniska. Po chwili ich oczom ukazał się ogromny budynek z napisem „Lotnisko w Bedford wita!”.
- Wiem! – wykrzyknęła dziewczyna, gdy, już z bagażami i innymi potrzebnymi rzeczami, wyszli poza teren lotniska. James posłał jej pytające spojrzenie, a ta wyjaśniła: - Śniły mi się czarne wrota. Za chwilę zapomnę w ogóle co mi się śniło, ale wiem, że był to koszmar.
- Rzucałaś się przez sen, ale zawsze to robisz. Myślałem, że to takie normalne odruchy. Wiesz, że obudziłbym cię.
Brunetka zachichotała, po chwili przerodziło się to w nagły napad śmiechu. Dopiero kiedy podszedł do nich siwobrody, wysoki mężczyzna zamilkła.
- Blair McCartney i James Stoner? – zapytał, po czym nie czekając na odpowiedź kontynuował. – Jestem Albert Blax, odwiozę was do szkoły. Wsiadajcie. – Machnął ręką na żółty samochód.
Młodzież usiedli na tylnim siedzeniu, a starszy mężczyzna przy kierownicy. W wiszącym lusterku odbijała się jego twarz i Blair mogła zauważyć każdy szczegół jego owalnej, pomarszczonej twarzy. Miał orli nos, na którym spoczywały okulary o kwadratowym kształcie szkiełek. Jego niebieskie tęczówki były jakby za taflą szkła, która tworzyła się z wiekiem. Na czole widniało kilka zmarszczek, przy kącikach oczu znajdowały się kolejne. Miał długie rzęsy i krzaczaste brwi. Wąskie usta idealnie dopasowywały się do reszty owalnej renomy.
Mijali wielkie kamienice oraz małe domy jednorodzinne. Z niektórych bloków wychodziły grupki dzieci i nastolatków. Blair nie zwracała szczególnej uwagi na wygląd osób za oknem, jednak różnice pomiędzy ubiorem dzieci z kamieniczek, a tych z domków prywatnych były bardzo wyraźne. Ci pierwsi przypominali dziewczynę z czasów dwóch lat po śmierci taty, gdy Anne nie radziła sobie sama z wychowaniem córki. Z kolei drudzy byli uderzająco podobni do późniejszej Blair, tej, której matka świetnie sobie ze wszystkim radziła.
James patrzył w drugą stronę, myśląc o pozostawionym życiu na rzecz przyjaciółki. Wiedział, że nie mógł jej zostawić i żałowałby tego do końca swych dni, ale czuł pustkę po opuszczeniu rodzinnego domu i swojej matki. Poczuł zapach włosów Blair, zwrócił spojrzenie w lewo i ujrzał jej głowę na własnym ramieniu. Uśmiechnął się, czego ona nie była w stanie zauważyć. Miała zamknięte oczy, wyglądała, jakby miała za chwilę zasnąć.
Po godzinie drogi, którą spędzili na rozmowie, dojechali do wielkiego tunelu. O dziwo, Albert zapakował za kamienną budowlą.
- Wychodzimy – mruknął, otwierając drzwi. Cała trójka opuściła pojazd w pośpiechu.
Mieli przed sobą ogromną łąkę. Aż dziw, że kilka kroków dalej ciągnęła się droga. Albert ruszył w stronę lasu, oddalonego kilkaset metrów od miejsca ich postoju.
Blair chwyciła Jamesa za rękę i, pełna najgorszych obaw, ruszyła za starszym mężczyzną.
A jeśli on nie jest ze Szkoły? Jeśli on mnie zgwałci, a potem nas poćwiartuje? Biła się z myślami dość długo, aż doszli do pierwszych drzew. Blax odwrócił się do nich, a jego dłoni coś zabłyszczało. Dziewczyna krzyknęła, ale po chwili zobaczyła długi patyk z metalową końcówką. Wypuściła z siebie powietrze i zachichotała.
- Przepraszam pana, panie Blax – wydusiła z siebie wciąż chichotając. James przytulił ją do siebie, również śmiejąc się. Zrozumiał, co tak rozbawiło przyjaciółkę.
- Słuchajcie, to jest różdżka – wytłumaczył, czując się, jakby mówił do pięciolatków. – Otworzę teraz przejście, zamknijcie oczy. Pierwszoroczniacy nie mogą być świadkami otwierania portalu.
Młodzi przymknęli oczy, słyszeli jedynie cichy szept towarzysza.
- No, co wy, zasnęliście?
Jak na komendę Blair i James spojrzeli na mężczyznę. Za nim jarzyło się niebieskie światło, formujące się pomału w portal. Albert przełożył jedną nogę przez przejście.
- No – zachęcił ich – chodźcie! Nie macie chyba zamiaru tu stać. Wielka Uczta rozpoczyna się za kilka godzin, ale lepiej, byście mieli czas na rozpakowanie się i zwiedzenie zamku. Ewentualnie czas na porozmawianie z wychowanką waszego domu.
- Domu? – zdziwiła się Blair, lecz mężczyzna przeszedł już przez portal. Dziewczyna wzruszyła ramionami i poszła w jego ślady. James również długo się nie wahał i przestąpił granice zielonej trawy i niebieskiej masy.
Pojawili się na długiej łące, obrośniętej w około lasem.
- Chodźcie, to już blisko – powiedział Blax, wskazując najwyższe z drzew.

***

Zamek był ogromny, a prowadził do niego wielki, brązowy most zwodzony. Wszystko wyglądało, jakby nikt tego nie używał, co najmniej od setek lat. Najwyższa z wież, była teraz oświetlona mnóstwem pomarańczowych lampioników, co odznaczało się na tle szarego nieba. Pomału słońce zachodziło, a wokół zamku gromadziło się coraz więcej ludzi. Po chwili most został spuszczony, a z olbrzymiego otworu wyszła starsza kobieta, ubrana w długą, niebieską suknię. Blair nie mogła dostrzec jej twarzy, ponieważ stała zbyt daleko.
- Uwaga! - krzyknęła zadziwiająco głośno, jak na starszą osobę. Po chwili dziewczyna zauważyła powód – do gardła przyłożyła taką samą różdżkę jaką miał Blax, co zapewne roznosiło jej głos po okolicy. – Uprzejmie zapraszam wszystkich do szkoły, zaczniemy przydzielanie uczniów do poszczególnych domów.
Cofnęła się i weszła w ciemność. Po kilku sekundach zapaliły się pochodnie w korytarzu prowadzącym do kolejnych drzwi. Tłum ruszył w tamtą stronę, lecz Albert zatrzymał ruchem ręki Blair i Jamesa.
- Słuchajcie. Jestem tutaj dozorcą, opiekuję się porządkiem w tej szkole. Jeśli będziecie mieli jakieś pytania, przyjdźcie do mnie.
- Eee... Dobrze, dziękujemy. Jeśli będzie taka potrzeba, to na pewno skorzystamy. – Dziewczyna uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Jakbyście wpadli czasem na herbatę... Nie miałbym wam tego za złe – powiedział.
Blair zrobiło się żal Blax’a, więc zapewniła go, że przyjdzie nie raz. Rozpromieniony dozorca pociągnął przyjaciół za sobą w kierunku mostu.
Przeszli kilkanaście metrów, po czym znaleźli się na ogromnym dziedzińcu. W około nich ustawione były kolumny, podtrzymujący kolejne piętra zamczyska. Stojąc w miejscu Blair i Jamesa można było się łatwo przekonać, że zamek faktycznie nie należy do najmłodszych.
- Gladys! – wykrzyknęła Blair, gdy spostrzegła rudowłosą koleżankę. – Ciebie też wezwali?
Gladys była ubrana w identyczną spódnicę jak podczas ich pierwszego spotkania. Blair nie była pewna, czy nie była to ta sama spódnica, lecz nie dociekała szczegółów.
- Tak, ja też będę się tu uczyć – uśmiechnęła się do Blair. – Ale proszę, mów do mnie Gladdie.
Cała czwórka stała chwilę w milczeniu. Czarnowłosa mrugała co chwilę, jak to robił każdy człowiek, lecz minutę później zaczęła widzieć przebłyski czegoś dziwnego. Zamknęła oczy na dłuższą chwilę.
Zakapturzona postać sunęła ulicą. Latarnie gasły, gdy przechodziła obok. Myślała tylko o tym, by trafić do TEGO domu. Już go widziała, był na końcu uliczki.
- Zostaw! – krzyknęła kolejna zakapturzona postać. Ta pierwsza jednak tylko zaśmiała się chrapliwie i odtrąciła drugą. Kilka sekund później coś trafiło ją w plecy.
Blair krzyknęła i osunęła się do tyłu.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 21:32, 29 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Budoko
Administrator



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie spodziewam się, być chciał wiedzieć...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:49, 09 Maj 2010    Temat postu:

Powiedz mi, jak to jest, że na blogu masz pięć rozdziałów, a tu dajesz dopiero trzeci? Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 21:26, 09 Maj 2010    Temat postu:

Bo nie chcę codziennie dodawać. Very Happy
Muszę zmienić tytuł postu, bo zjadłam [NZ] itd. xD
Powrót do góry
Budoko
Administrator



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie spodziewam się, być chciał wiedzieć...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:28, 09 Maj 2010    Temat postu:

Zauważyłam, ale trudno Very Happy
Poprawiłaś już.
A wszelakie zastrzeżenia na Słodkiej Ironii dałam ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna -> Nika Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin