Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna www.starakartka.fora.pl
Forum czysto literackie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[NZ] Psychokineza

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna -> Kiran
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 9:25, 01 Lip 2010    Temat postu: [NZ] Psychokineza

Mały poślizg. Mam nadzieję, że się spodoba. Starałam się. Dziękuję tradycyjnie Mel za betę. I to ona doczekała się dedykacji prologu. Enjoy Wink

- Wystarczy! Boże, jeżeli istniejesz, spraw, żeby ten piekielny ból się skończył! Już nie wytrzymam! Umieram! I Ty uważasz się za Ojca ludzi!? Dlaczego zsyłasz na nas takie potworne cierpienia!? Nienawidzę Cię, nienawidzę was wszystkich! Auuu! Jak boli! Płonę! Od wewnątrz, zewnątrz! Wszędzie! Płomień pali mi wnętrzności, idioci! Co mi podaliście!? Przestańcie! Zmieńcie to! Dajcie jakiś środek, cokolwiek! JA CHCĘ STĄD WYJŚĆ!!!
Dziewczyna zostaje zanurzona w chłodnej wodzie. Nie mogliby włożyć jej od razu do lodu, bo spowodowałoby to szok termiczny. Ledwo można jej dotknąć. Jak rząd amerykański dowie się, na co przeznaczyli ich pieniądze...

*****

- Zimno. Lodowato. Czuję się, jakby moje serce w ogóle przestało bić. Sam nie wiem, jakim cudem jeszcze żyję. Krew chyba zdążyła zamarznąć mi w żyłach. Nie mam już siły krzyczeć. Ból jest niemiłosierny. Staram się tylko jęczeć, może to mi ulży. Mimo starań z moich ust nie wydobywa się nic oprócz oddechu tak słabego, że niemalże niewykrywalnego. W końcu nie mogę umrzeć i czuć takiego bólu.
Dlaczego się na to zgodziłem?! Co mnie podkusiło? Problem z pieniędzmi to chyba nie jest wystarczający powód. Lubię ryzyko. Może to dlatego. Nie wiem. Nic już nie wiem....Cierpienie ciała mnie zabija. Powoli wyniszcza mi tkanki. Potem przejdzie to na wątrobę, mózg, serce. Nienawidzę chłodu...
Mężczyźni stoją przy nim, zastanawiając się, co robić. Serce pozornie przestało bić, jednak palce cały czas drgają. W kompletnej ciszy słychać szczękanie zębów chłopaka. Co robić...?



*****

- Cholera jasna! Plus do minusa, minus do plusa. Dwa znienawidzone przeze mnie znaki. Mózg mówi mi, że to właśnie przez te dwa jony tak cierpię. Ból nie do opisania. Pot spływa mi po ciele, kończyny sprawiają wrażenie rozciąganych przez tę pieprzoną miksturę. Włosy wyglądają, jakbym założył nowy sweter. Ręce mi drżą, nie umiem nad nimi zapanować. Co te skurwysyny mi dały?! Nigdy tak się nie czułem! Odmawiam dalszej współpracy! Dawajcie mi moje dwieście dolców i już mnie tu nie ma! Auuu! Rozrywa mnie wszystko od wewnątrz! Ból, ból, ból! Wiję się w pościeli. Nie mogę już wytrzymać, chcę wstać, ale pomimo małego luzu trzymają mnie pasy bezpieczeństwa. Po jaką cholerę dałem się w to wrobić? Aya, zabiję cię kiedyś!!! Morfiny! MORFINYYYY!!!
Wije się na łóżku. Specjaliści starają się schłodzić jego skórę, jednak to tylko potęguje wrzask mężczyzny. Zastanawiają się, dlaczego nie działa. Nie domyślali się nawet, że ci z góry też mogą się pomylić. Nie podali mu napoju tego, który miał dostać. Żaden z nich nie zdawał sobie sprawy, że on jako jedyny będzie miał zdolność elektrokinezy...



*****



- Coś mi dali. Nie wiem co. Wypiłem to. W dalszym ciągu nie mam pojęcia, co to może być. Mówili, że dla mojego własnego bezpieczeństwa przywiążą mnie do łóżka. Co miałem zrobić? Zgodziłem się. Sądząc po wrzaskach z sal obok, inni doświadczali nieludzkiego cierpienia. Nigdy jeszcze nie słyszałem takich ryków. Cieszyłem się, że mnie to omija.
Szlag by to trafił! Auuuuaaaaa!!! Moje ciało! Co jest!? Boli! Kurwa mać, jak boli! Aaaa! Znieczulenia, kurwa! Aaaaa! Nie wytrzymam! Umieram! Pomocy! Jezus Maria, co to jest!? Boże!!! Krew?! KREW!? Lekarza! Ludzie, lekarza! Krwawię! Jezu, ile krwi!!! Umieram!
Ciało jest ranione, choć nie ma śladu noża. Jedna rana po drugiej samoczynnie się otwiera, pozbawiając przy tym właściciela życiodajnej cieczy. Badacze w pokoju nie wiedzą, jak to wytłumaczyć. Wszystko działa nie tak, jak miało. On zaraz się wykrwawi.
Spojrzeli na siebie znacząco. Umierał, to było widać. Blada jak ściana twarz, przyspieszony oddech i ta krew wokół niego. Na łóżku, pościeli, kafelkach, nawet ścianach.
Przystąpili do ocierania i bandażowania jego ran. Twarz wyglądała najgorzej - od środka czoła przez potylicę i lewy policzek aż do żuchwy jedna, a od prawego skrzydełka nosa przez prawy policzek druga. Rany były głębokie i najmocniej krwawiły. Jeśli z tego wyjdzie (a były naprawdę niewielkie szanse), blizny pozostaną do końca życia, szpecąc jego twarz na zawsze.
Teraz leżał nieruchomo, a jedynym dowodem, że jeszcze nie odszedł, był słaby oddech.
Do dzieła...




*****



- Wszystko we mnie bulgotało. Myślałam, że kurwicy dostanę. Nie, nic nie bolało. Po rykach z sali obok nawet nie bardzo żałowałam. Tylko to było cholernie niewygodne. Sama nie wiem, dlaczego poszłam na taki układ, a już na pewno nie rozumiem, czemu namówiłam do tego Michaela.
To było cholernie niewygodne i denerwujące. Ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko. Wszystko we mnie pływało. Każdy organ pałętał się gdzieś we mnie, a nic nie mogłam na to poradzić. Było mi cholernie niedobrze, przy moim najmniejszym ruchu słychać było bulgotanie. Do tego pojawiły się nudności. Szlag by ich wszystkich trafił. Co tu się, kurwa, dzieje? Jezu, rzygam...!
Ubrani w białe fartuchy przyglądają się wymiotującej kobiecie. Lecz to, co wypływa z jej ciała nie, to nie typowe torsje - wyglądają jak żółć pomieszana z olbrzymią ilością wody, co daje efekt małego bajorka wewnątrz ciała. Cała czynność trwa w nieskończoność. Nagle w tej mieszance pojawia się również krew - mężczyźni rzucają się w jej kierunku. Dziewczyna zaczyna dławić się swoimi wymiocinami. Oczy wychodzą im na wierzch, gdy "pacjentka" dostaje drgawek. To wszystko wygląda, jakby konała. Gdy tylko przestaje się krztusić, wychodzą, by obserwować kolejnych śmiałków. Nie jest jedyną. A oni to zimne dranie...

*****



W górę i dół, w górę i w dół... Jakie to irytujące. Wydaje się, że serce skacze mi do gardła i z powrotem. Wypiłam jakieś świństwo, które mi podali. Nie lubię tak ryzykować; praca królika doświadczalnego nie bardzo mi odpowiada. Życie mi miłe - David na mnie czeka. Nie pozwoliłby mi pójść - musiałam go okłamać. Tylko dlaczego czuję się tak źle? Przecież robię to dla niego, dla nas. Brakuje nam pieniędzy, rodzice mi nie pożyczą. Jak on się dowie, będzie po naszym związku. Obiecaliśmy sobie szczerość. Dlaczego to wszystko jeździ mi w jedną i drugą stronę?! Czemu nie może przestać?! To rozprasza! Tylko z jakiego powodu...ja n-nie mo-oogę... Oddychać? Duszę się!!!
Złapał ją atak kaszlu. A oni stali koło niej, pewni, że ona jedna wytrzyma.
Nagle jedno z urządzeń, do którego została podłączona, zaczął gwałtownie pikać. Wszyscy na raz rzucili się w kierunku aparatury. Jej serce zaczęło bić trzy razy szybciej, niż powinno. Musiała umrzeć...A żyje! Jakim cudem?! Szok, który malował się na ich twarzach - to najwyraźniej przechyliło czarę goryczy. Nie straciła przytomności. Rozpoczęła walkę z całym światem - wrzeszczała, usiłowała wyrwać się z pasów bezpieczeństwa. Bezskutecznie. Rzucała wyzwiskami, a jeden z ekspertów przemył jej twarz wodą. Chwilę po tym została w pokoju sama. Profesjonaliści poszli zobaczyć pozostałych...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 12:25, 01 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Czw 11:17, 01 Lip 2010    Temat postu:

Dziękuję za dedykację. Ich liebe dich ;*.
A co do samego tekstu: no, mnie już tematyką zaskoczyłaś, bo spodziewałam się raczej obyczajówki, sama nie wiem, czemu. Podoba mi się jednak. Dobrze opisałaś uczucia, reakcje bohaterów. Zaskakujesz, Kiranku, wiesz? I wrzaski jednej z postaci przypadkiem, jak mniemam, zaznaczyłaś kursywą, bo u innych wypowiedzi są normalnie, natomiast opis zachowania specjalistów i tych takich - pochyłą czcionką. Sprawdź lepiej, jakby co. I właściwie to chyba na tym zakończę, bo prolog to jednak trochę za mało, by określić, czy dane opowiadanie czytelnikowi się podoba, czy też nie. Pozostaje mi tylko czekanie na rozdział pierwszy i analizowanie tekstu (które to wychodzi mi fatalnie, nienawidzę analiz). Całuję, Mel.
Powrót do góry
Reilane
Gość






PostWysłany: Nie 18:14, 11 Lip 2010    Temat postu:

Och i Ach, masz mnie, Kir ! *.* Zafascynowałaś Anth., która jest Ci wdzięczna, a będzie jeszcze bardziej, jak przeczyta to, co następnie naskrobiesz. ^^
Ale... Tak, praktycznie zawsze jest jeszcze jedno "ale". Trochę te opisy się powtarzają, ten cały ból- wiem, że tutaj tkwi z początku sedno sprawy, jednak mogłabyś to jakoś urozmaicić. Na razie nie wiem, jak Ci to inaczej przekazać, jednak takie mam przeczucie. Co jednak nie oznacza, iż są oddane emocjonalnie i ogólnie prawie czuję i widzę to !
Pisz pisz, życzę naprawdę dużo Weny oraz chęci. Smile
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna -> Kiran Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin