Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna www.starakartka.fora.pl
Forum czysto literackie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[M] Mój Nocny...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna -> Amaranth.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Reilane
Gość






PostWysłany: Pią 15:47, 25 Cze 2010    Temat postu: [M] Mój Nocny...

Przedstawiam Wam opowiadanie zainspirowane moim snem. Kiedy się obudziłam, łzy płynęły mi po twarzy...

PS Niestety, forum psuje także graficzną część opowiadań, sprawiając, iż wygląda nieco nienaturalnie... Niech je Piekło pochłonie. Sama wyeksponowałam to jakoś trochęm, bardziej oddzielając poszczególne wypowiedzi.

***************************************************************

Nadal pamiętam ten dzień, te chwile. I nigdy nie zapomnę. Wciąż na nowo doświadczam we wspomnieniach ten moment w moim życiu, kiedy promień szczęścia wymieszał się z wielką rozpaczą. Bólem, rozrywającym serce. Tak, nadal czuję ten ocean smutku, spowodowany tym, co nam Los zgotował.
Siedziałam wtedy w swym przestronnym biurze, mieszczącym się w kamiennej wieży maga, którym to jestem. Jak zwykle panował tam przytulny bałagan, w którym jednak zawsze doskonale się orientuję. Książki, poukładane w małe stosiki stały po prostu wszędzie. Od parapetów, poprzez podłogę i najrozmaitrze półki, aż po postument kamiennego posągu, stojącego w kącie komnaty.
Właśnie... To przez niego nie mogłam skupić się na papierkowej robocie, którą od jakiegoś czasu miałam do wykonania. Co rusz podnosiłam delikatnie głowę, kierując spojrzenie przenikliwie szarych oczu na rzeźbę. Już nie płakałam za każdym razem, jak nań spojrzałam. Wtedy czułam tylko jak za gardło ściskał mnie niedoszły szloch.
Zapewne teraz ty, co czytasz te stronnice, ciekaw jesteś, cóż to za posąg, który wzbudza we mnie tak głębokie uczucia. Już wyjaśniam, czym dla mnie jest. To moja świętość. Druga połowa mego nadal po cichu krwawiącego serca. Mój najwierniejszy przyjaciel, niedoszły kochanek, który urodził się przeznaczony tylko dla mnie, tak jak ja dla niego. Jednak Los zakpił z nas okrutnie. Otóż ja jestem Człowiekiem, a on zaś... On zaś Smokiem.
Stał tak, wygięty w śmiertelnej pozie, skamieniały... Pełen grozy i jakowejś niezrozumiałej z pozoru rozpaczy. Po dziś dzień przeklinam ten poranek, kiedy to wybraliśmy się na Kamienne Pustkowie, aby zdobyć jad Meduzy. On miał tylko mnie tam zanieść, ja byłam przygotowana na bezpośrednią konfrontację z tą przeklętą, zaś mój Nocny...
On stał na skale, szykując się właśnie do wzbicia w przestworza, kiedy ujrzał za moimi plecami skradającą się potworzycę. Skoczył w tamtą stronę, spychając mnie na bok, za skały. Stanął do boju, aby mnie bronić. A ja nie mogłam mu pomóc... Musiałam tam klęczeć i przyglądać się bezradnie, jak zapomniał się i z nienawiścią spojrzał jej w oczy... By w następnej chwili spotkać się ze Śmiercią.
Już nie pamiętam dokładnie, jakim cudem wróciłam, a kamienne ciało Nocnego wraz ze mną. Prawdopodobnie któryś z magów, znajdujących się najbliżej, usłyszał mój niezwykle głośny, mentalny krzyk i przybył na miejsce. Później powiedział, że zabiłam Meduzę. Dotąd nie wiem, jak to się stało. Jak przez mgłę potrafię sobie tylko przypomnieć, co się ze mną działo.
Jak płakałam, wstrząsana szlochem, nad postacią mojego smoczego przyjaciela, spazmatycznie łapiąc powietrze. Jak wszystko mi go przypominało. Ogień w kominku był tak podobny do płomieni gorejących w ślepiach Nocnego, zaś woń wiatru była, jest, tak podobna do jego zapachu, uwięzionym w srebrzystym futrze.
Za bardzo odbiegłam od tego, co chciałam tak właściwie przelać na papier ze swych wspomnień. Niektórzy, ci bystrzejsi, pewnie głowią się nad tym, dlaczego nie mogłam ożywić przyjaciela, skoro jestem magiem, i to wcale dobrym?! Otóż już raz mu uratowałam życie, wyrywając ze szponów samej Kostuchy. To był niby banalny przypadek, jednak zmroził mnie do szpiku kości.
Smoki stronią od wody jakby była żrącym kwasem. Jednak Nocny był wyjątkiem - uwielbiał wodę. W młodości rodzice nigdy nie pozwalali mu na kąpiel w oceanie, szczególnie, że pływały tam przeróżne potwory, czychajace tylko na życie ich syna. Kiedyś zawitaliśmy razem w krainie Smoków, na ich wyspie. Zostaliśmy sami na plaży. Nawet nie zauważyłam, kiedy Nocny wypłynął na głębiny i zanurkował. Dostałam tylko mentalny okrzyk przerażenia, mętny obraz obrzydliwych stworzeń, chcących odebrać życie mojemu Smokowi i pożywić się nim. Była ich cała masa. Rzuciłam się na ratunek. Był już u wrót Krainy Zatracenia, kiedy go wysiągnęłam na brzeg...
Drugiej szansy mam już nigdy nie mieć. Jednak w Gwiazdach jest zapisane, iż istnieje gdzieś taka osoba, która może to zrobić, może przywrócić tchnienie życia w jego kamienne ciało. I tego właśnie najbardziej w świecie się obawiałam. Że w końcu nastanie ta chwila, gdyż przekonana byłam, że ta istota podświadomie szuka mego Nocnego. I tutaj nasówa się kolejne pytanie - dlaczego czuję obawę? Dlaczego tego szalenie nie pragnę? Wyjaśniam więc.
Za wszystko trzeba płacić. Kiedy pierwszym razem ocaliłam Smoczego przyjaciela, odebrano mi słuch. Jestem głucha. Jednak teraz będzie to o wiele gorsza, surowsza, zapłata za przywrócenie życia memu kochanemu. Miało pozostać dla mnie tylko ostatnie pożegnanie, aby potem nigdy więcej go nie spotkać, nie spojrzeć w niezwykłe, kochające ślepia, nie dotknąć miękkiej sierści... Ceną miało być opuszczenie przez Nocnego mojego życia, dana nam miała być tylko ostatnia chwila na powiedzenie sobie, ile dla dla siebie wzajemnie znaczymy... Ostatnie pożegnanie... To było za mało. ZA MAŁO!!!
Tego wieczoru nie mogłam oderwać wzroku od skamieniałego Tego, Który Przybył Wraz Z Nocą, jak brzmi prawdziwe imię mojego przyjaciela. I wtedy ogarnęło mnie dziwne przeczucie, iż to właśnie już niedługo nastąpi Ten moment, kiedy zostanie przebudzony...
Z zamyślenia wyrwała mnie czyjaś obecność, którą poczułam, kiedy do środka weszła młoda dziewczyna, od której na oko byłam o parę lat starsza. Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, a w moim sercu powoli zrodził się lęk. Powiedziała coś do mnie, co rozpoznałam po ruchu jej warg. Tylko jak miałam zrozumieć, skoro byłam głucha?
Już miałam rozwinąć przed nią wstęgę iluzyjnego pisma, kiedy podeszła ze zdecydowaniem do mojego Smoka i z magicznymi słowami na ustach dotknęła go. Rozbłysło migotliwe, błękitno-złote światło, oślepiając mnie. W moim gardle ugrzązł niemy krzyk rozpaczy, wywołany zaskoczeniem. Po chwili rzuciłam się ku Nocnemu, odpychając nieznajomą, aby wtulić mokrą już od łez twarz w srebrzystą sierść przyjaciela.

- Nocny... Mój Nocny... - Mówiłam gorączkowo, trochę niewyraźnie, gdyż nie słyszałam swoich słów.

On zaś popatrzył się na mnie płomiennym okiem, by dopiero wtedy zrozumieć, co się tak właściwie stało. Przygarnął skrzydłem do siebie moje wstrząsane szlochem ciało, sącząc w umysł rozpaczliwe wyznania miłości i przeprosin...

- N-nie od-chodź proszę!

" Muszę, moja mała..."

Obsypałam jego miękki nos czułymi pocałunkami, gładząc sierść. Czułam na sobie zszokowany wzrok tamtej dziewczyny, jednak nie było to warte mojej uwagi.

- Ko-ocham cię, mój No-Nocny...

" Ja ciebie też, najdroższa Gwiazdko".

Powoli, jakby ciągnięty nieznaną siłą wyższą, przesunął się ku drzwiom, w których zniknęła już tajemnicza nieznajoma. Osunęłam się na zimną posadzkę, spazmatycznie łapiąc powietrze.

" Nigdy cię nie zapomnę, kochana. Pamiętaj o mnie..."

Złożył smoczy pocałunek na mojej załzawionej twarzy.
Odszedł. Zostawił mnie samą. Mimo, iż dane mu było życie, wolałabym, aby pozostał kamienny niczym posąg. I wiem, że on także chciałby być pod tamtą postacią. Bo życie w rozłące jest o wiele gorsze...
Już sześć długich lat minęło od tamtego wydarzenia. Nocny żyje gdzieś na świecie, należąc do tamtej dziewczyny, jednak nigdy potem go już nie zobaczyłam. Ból rozłąki powoli zelżał, jednak teraz, kiedy to piszę, wspomnienia ożyły i ponownie mam łzy w oczach. Czasami czuję jego obecność gdzieś blisko mnie. I tylko wtedy potrafię szczerze się uśmiechać, czasami nawet i śmiać...
Pewnego dnia znalazłam na mym łożu małe pudełeczko z dołączonym doń liścikiem. Rozwinęłam go. Atrament był trochę rozmazany, jak gdyby przez samotną łzę."Nie zapomnij"... W środku znalazłam pukiel srebrzystoszarej sierści, przewiązanej czerwoną wstążką. Miała Jego zapach...


Ostatnio zmieniony przez Reilane dnia Pią 15:54, 25 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Pią 21:58, 25 Cze 2010    Temat postu:

Wiesz, Anth... To jest takie magiczne i przepełnione smutkiem. Może nie bije on od tego aż tak bardzo, niemniej czuć go, sądzę, że wlałaś w ten tekst dużo emocji. Ładnie przedstawiłaś relację łączącą Nocnego i główną bohaterkę, a już szczególnie podobał mi się opis ich ostatniej rozmowy, to, że musiał on odejść z ową nieznajomą, bo właśnie takie zakończenie pasuje mi do całości. Uważam, że gdyby skończyło się to wszystko szczęśliwie, miniaturka ta utraciłaby w pewien sposób swą magię. Melancholia mnie złapała po przeczytaniu tego, ale mimo wszystko podobało mi się. Ponadto bardzo dobrze, że użyłaś dużych liter w słowach tak jak np. Śmierć, to wybitnie pasuje do całości. To tyle z plusów. Minusy natomiast... Wiesz, świeżo po lekturze nie potrafię ich dostrzec. Niemniej podzielę się z tobą nimi, gdy już to zauroczenie trochę opadnie i będę mogła spojrzeć na to krytycznym okiem. Jak na razie - weny i innych, równie dobrych i owocnych snów życzy Melpomene.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.starakartka.fora.pl Strona Główna -> Amaranth. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin